poniedziałek, 2 maja 2011

Rynek pracy w Austrii otwarty

Od wczoraj czyli od 1 maja 2011 nie potrzebujemy już pozwolenia na pracę w Austrii. Wystarczy przyjechać i można legalnie starać się o zatrudnienie bez potrzeby bawienia się w dodatkowe biurokratyzmy. Co ciekawe na polskich portalach jakoś nie widzę notek na ten temat. Być może nie patrzyłem dokładnie, a może po prostu nikogo ten kierunek emigracyjny nie interesuje. No chyba że Angela dała prikaz Donaldowi żeby reklamował i naganiał arbajterów do dużej rzeszy, a resztę okazji przemilczał :)

Nacjonaliści ostrzegają przed napływem taniej siły roboczej, a członkowie Austryjackiej Izby Przemysłowej snują dramatyczne przewidywania końca systemu socjalnego jeśli owej siły nie przybędzie. Brakuje fachowców od elektroniki, przemysłu maszynowego, pielęgniarek, kelnerów, sprzątaczy - jednym słowem ludzi wykwalifikowanych w "podstawowych zawodach". Podobno w ciągu kilku następnych lat będzie potrzeba zatrudnienia około 100 tysięcy pracowników z zagranicy.

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że różnica pomiędzy zarobkami w Polsce i w Austrii nie jest zbytnio porażająca. Niby euro do złotego buja się w okolicach 1:4, ale jednak zarabiam o wiele mniej jednostek waluty. Przeliczając miesięczną pensję netto na złotówki dostaję jakieś 2 tysiące PLN więcej niż w Polsce. Żadne tam rewelacje w porównaniu do tego co można było zarobić w UK zaraz po przystąpieniu Polski do UE kiedy to funt był wart 6 czy nawet 7 PLN.

Trzeba jednak pamiętać o dwóch dodatkowych pensjach, 13-stka wypłacana w czerwcu i 14-stka w grudniu. Są one nieco inaczej opodatkowane, a więc netto przewyższają normalne wypłaty o kilkaset euro. W moim przypadku jest to nieco ponad 4000 euro dodatkowej kasy rocznie. Miłe zastrzyki gotówki dostarczane akurat w najbardziej newralgicznych momentach czyli wakacje i święta. W Polsce aby mieć dwie pensje dodatkowe trzeba bawić się w związki zawodowe i rzucać kilofami w lokatorów na Wiejskiej.

Austria nie jest jednak tanim krajem jeśli chodzi o koszty życiowe. Nie ma szans na znalezienie mieszkania poniżej 400 euro czynszu no chyba, że pogodzimy się z bardzo niskim komfortem albo wynajmujemy z kimś na spółkę. Ceny żywności, kosmetyków i odzieży są mniej więcej podobne jak w Polsce ale często bywa tak, że przelicznik jest 1:1 czyli 1 PLN w Polsce i 1 euro w Austrii. Tak jest na przykład z przyprawami Knorra.

Ceny usług potrafią przerazić. "Fachowcy" biorą 60 czy nawet 70 euro za przyjazd i tyle samo lub nawet więcej za każdą godzinę pracy. Mój kumpel zapłacił 200 euro za to, że przyszedł chłop do piecyka gazowego i przetarł szczotką palnik. Drugi kumpel usłyszał, że wymiana 1 metra rurki w łazience będzie go kosztowała 860 euro bo trza wodę zakręcić, wyciąć rurkę, założyć nową, zaspawać i odkręcić kurek. Inna sprawa, że zawsze się znajdzie polska złota rączka, która wykona to samo za 1/4 cennika austryjackiego :) Z drugiej strony w Polsce też tak tanio się hydraulicy czy inni spece nie liczą, a w końcu ile razy psuje się coś poważniejszego niż przepalona żarówka?

Wybierając miejsce emigracji trzeba też być przygotowanym na szok związany z tyglem kulturowym. Polska pod tym względem jest generalnie zacofana, nadal spotykając czarnego na ulicy człowiek się gapi jakby UFO przyleciało. W Wiedniu jest masa różnych narodowości i trzeba się z tym po prostu pogodzić. Prym wiodą oczywiście Turcy, którzy pewnie wrócili tu zaraz jak tylko husaria Sobieskiego zniknęła za horyzontem, ale nie brakuje też obywateli Afryki, Azji, byłego ZSRR, byłej Jugosławii i innych krajów europejskich. Na ulicach i w metrze słychać głownie niemiecki, ale jest też angielski, francuski, rosyjski no i oczywiście polski. Ja potrzebowałem kilku dni aby przestać zwracać na to uwagę.

Generalnie Austria nie jest emigracyjną konkurencją dla rynków pracy w Niemczech czy UK, jest po prostu alternatywą. Jeśli ktoś mówi po niemiecku i ma jakiś fach w ręku to spokojnie może rozważyć ten kraj jako miejsce pracy i zamieszkania. Chociaż biurokracja jest tu dość rozwinięta to załatwienie podstawowych spraw typu meldunek czy rejestracja w Wien Energie (prąd, gaz i w niektórych dzielnicach internet na światłowodach) zajmuje kilka minut bez konieczności stania w kolejkach. Mnie żyje się tu o wiele spokojniej niż w Polsce, ale to pewnie kwestia indywidualna. Tak więc pomimo iż nie ma medialnej nagonki na "małą rzeszę" to warto przeszukać oferty z tutejszego rynku pracy.

1 komentarz:

  1. Trzymam za Was kciuki! Oby wszystko się ułożyło jak najlepiej! Futra niech grzeją po nocach :)

    OdpowiedzUsuń